Co do zasady tak, bowiem przez wielu rolników glifosat (herbicyd totalny) jest stosowany jako środek wspomagający równe dojrzewanie łuszczyn na całej roślinie. Warto wiedzieć, że rośliny rzepaku nierzadko przekraczają wysokość 2 m, a dojrzewanie łuszczyn z natury nie jest równomierne.
W pierwszej kolejności dojrzałe do zbioru są łuszczyny położone najwyżej, a te niżej dopiero z czasem dojrzewają. Problemem jest jednak to, że dojrzałe, górne łuszczyny nie mogą czekać w nieskończoność na zbiór, bowiem są podatne na pękanie, a w efekcie osypywanie się nasion na ziemię.
Dlatego też niektóre metodyki uprawy rzepaku zalecają oprysk plantacji glifosatem na ok. 2 tygodnie przed zbiorem. Wówczas cały łan dojrzewa (usycha) równocześnie i jest gotowy do zbioru bez większych strat. Taką praktykę stosuje się szczególnie na większych plantacjach, by uprościć późniejszy zbiór. Co ciekawe, zabiegu desykacji przy użyciu glifosatu nigdy nie stosuje się na plantacjach nasiennych, bowiem skutkowałoby to pogorszeniem zdolności kiełkowania nasion.
My jednak w naszym gospodarstwie uprawiamy rzepak od kilkunastu lat i nigdy nie stosowaliśmy takiego zabiegu. Dlaczego? To bardzo proste, zachowując odpowiednią dbałość o plantację rolnik może zminimalizować konieczność stosowania glifosatu.
Z pewnością wiąże się to z jakimiś stratami nasion podczas zbioru – bo jednak nie wszystkie łuszczyny będą naturalnie dojrzałe w tym samym czasie. Mimo wszystko wolimy zebrać nieco mniejszy plon nasion, za to z przy niższym udziale środków ochrony roślin. W kontekście zabiegów ochrony roślin zawsze trzymamy się zasady – tak mało, jak to możliwe i tak dużo, jak to konieczne.
Dlatego jeśli chcecie mieć pewność, że olej, który kupujecie został wytłoczony z nasion rzepaku bez chemicznego dosuszania go glifosatem, to postawcie na oleje tłoczone na zimno od Rolnik Serwuje!