Przejdź do treści

Jak tłoczymy nasze oleje?

Zanim zaczniemy tłoczyć olej z naszych nasion, najpierw musimy je wysiać. Czy wiedzieliście że rzepak ozimy jest rośliną uprawną o najdłuższym okresie wegetacyjnym? Standardowo siewy rzepaku przeprowadzamy w trzeciej dekadzie sierpnia, a jego zbiory odbywają się na przełomie lipca i sierpnia kolejnego roku. Oznacza to, że plantacja rzepaku ozimego zanim wyda plon musi być otoczona nasza opieką przez ponad 11 miesięcy! Słonecznik i len są pod tym względem nieco łatwiejsze w uprawie, bowiem obie te rośliny wysiewamy wiosną, a zbieramy jesienią.

Jeśli już rośliny są dojrzałe, a więc gotowe do zbioru, możemy przystąpić do żniw. W tym celu wykorzystujemy kombajn Claas Dominator 78. Choć jest to maszyna leciwa, to kilkunastoletnie doświadczenie taty Tadeusza za jej sterami pozwala na efektywny zbiór nasion o wysokim stopniu czystości.

Bardzo ważne jest, by zebrać nasiona o odpowiedniej wilgotności – gdy jest ona za wysoka, nasiona mogłyby się zepsuć w czasie przechowywania. Zbyt niska wilgotność również jest niepożądana, bo powoduje łupanie się nasion w czasie omłotu kombajnem. My do badania wilgotności wykorzystujemy skuteczny wilgotnościomierz polskiego producenta.


W dalszej kolejności nasiona są transportowane przyczepami do siedziby naszego gospodarstwa, a tam przesypujemy je do worków. Następnie nasiona poddajemy skrupulatnemu procesowi czyszczenia, w czasie którego wyspecjalizowana maszyna mówiąc wprost oddziela ziarno od plew. Na tym etapie pozbywamy się kurzu, fragmentów roślin, czy nasion chwastów.

W efekcie uzyskujemy czysty surowiec, który przesypany w worki może czekać w magazynie na czas, w którym zostanie wykorzystany do tłoczenia oleju.

Sama technologia produkcji oleju tłoczonego na zimno jest w naszym przypadku bardzo prosta. W projektowaniu całego procesu pomocną dłonią oraz radą chętnie służyli nam pracownicy naukowi kilku renomowanych rolniczych uczelni wyższych. W końcu jak pozyskiwać wiedzę, to u źródła.


Sercem naszej olejarni jest prasa tłocząca. Zasypywane do niej nasiona są ściskane za pomocą dwóch metalowych ślimaków. Pod wpływem tej siły nasiona są miażdżone, w efekcie czego z prasy do naczynia odstojnikowego zaczyna cieknąć świeży, mętny olej, a w całej olejarni unosi się wspaniały zapach – to trzeba poczuć własnym nosem.


Drugim produktem tego procesu są resztki nasion uformowane w kształt pelletu – nazywamy je mianem makuchu lub wytłoczyn. Jako, że w naszej olejarni produkujemy jedynie olej z pierwszego tłoczenia, to makuch jest na tym etapie odbierany i przesypywany do worków. Wciąż pozostało w nim nieco tłuszczu, ale chcąc móc poszczycić się olejem extra vergine nie będziemy go ponownie wyciskać na prasie w celu pozyskania dodatkowej porcji oleju. Makuch się jednak nie zmarnuje, jest to bowiem świetny, wysokoenergetyczny dodatek do paszy dla zwierząt hodowlanych. Kupują go od nas dla swoich zwierzaków m.in. hodowcy koni, krów, czy nawet alpaków.

W tak ułożonym procesie produkcyjnym nie mamy więc żadnych odpadów, zagospodarowujemy każdy, nawet najdrobniejszy fragment nasion.

Wróćmy na moment do samego procesu technologicznego. Kluczową kwestią w czasie tłoczenia oleju jest nieprzekraczanie temperatury oleju wynoszącej 40 st. Celsjusza. Jest to bowiem graniczna wartość, poniżej której olej zachowuje wszystkie najważniejsze składniki odżywcze i można go później nazywać olejem tłoczonym na zimno.


Łatwo zauważymy, że świeżo wytłoczony olej barwą i klarownością mocno odbiega od olejów, jakie znamy. To normalne zjawisko, bowiem oprócz oleju do naczynia przedostały się drobinki nasion. Aby uzyskać klarowny olej można postąpić dwojako.


Pierwszą opcją jest przepuszczenie go przez urządzenie filtrujące. W wyniku czego po kilku chwilach otrzymany, przejrzysty olej gotowy jest do zabutelkowania. Niestety jest on pozbawiony jakichkolwiek drobinek nasion, w których przecież zgromadzona jest ogromna część składników odżywczych.

Dlatego też w naszej olejarni nie stosujemy urządzeń filtrujących i dajemy się wykazać matce naturze oraz prawom fizyki. Mętny olej trafia w naszym przypadku do lodówki, gdzie przez kilka dni następuje proces naturalnej sedymentacji, a więc opadania drobinek nasion na dno naczynia pod wpływem grawitacji.Dopiero po 4-6 dniach olej nadaje się do zabutelkowania, bo zdecydowania większość osadu zdążyła już osiąść na dno.

Podczas rozlewania oleju do szklanych butelek może zdarzyć się, że kranikiem spustowym do butelki dostanie się nieco osadu. W żadnym wypadku nie jest to jednak wada produktu, a jedynie jego cecha. Jeśli taki osad znajdziecie w naszym oleju, bądźcie pewni, że ktoś z ekipy Rolnik Serwuje podarował Wam dodatkową ilość wartości odżywczych nasion niejako w prezencie 😉


Zabutelkowany i zaetykietowany olej trafia do lodówki. To w temperaturze kontrolowanej będzie oczekiwał na Klienta. Chcąc zaoferować maksymalnie świeży olej staramy się utrzymywać tylko minimalne stany magazynowe. Może się zatem zdarzyć, że w danej chwili któregoś oleju nie będzie, ale my wyznajemy zasadę, że na dobry produkt czasami warto nieco poczekać.