W szeroko pojętej branży przetwórczej standardem jest bazowanie na surowcach z zakupu. Tak jest łatwiej, szybciej i taniej. Zdecydowana większość producentów nie zwraca większej uwagi na pochodzenie surowców – w tym wypadku nasion. Często najważniejsza jest cena. Im będzie niższa, tym wzrosną zyski, ale z drugiej strony odbije się to na jakości wyrobu gotowego…
Dlatego my w Rolnik Serwuje postanowiliśmy pójść zupełnie inną drogą i od samego początku przyświecała nam jasna zasada – tłoczymy oleje wyłącznie z tych nasion, które sami wyprodukujemy w naszym rodzinnym gospodarstwie.

Zobaczcie, jak w wielkim skrócie wygląda cały proces od pomysłu wejścia w nową uprawę, aż po zebranie nasion, a na gotowym oleju skończywszy.
- Pierwszym i fundamentalnym etapem jest poszukiwanie specjalistycznej wiedzy w zakresie agrotechniki rośliny, którą chcemy uprawiać. Im dana roślina jest bardziej niszowa, tym trudniej dotrzeć do źródeł. W naszym przypadku zawsze zaczynamy od kontaktu z rolniczymi uczelniami oraz z państwowymi instytutami zajmującymi się mniej popularnymi roślinami. Ten etap potrafi trwać nawet kilka miesięcy, ale w rezultacie mamy pewność, że będziemy dobrze przygotowani do wysiewu nowej rośliny i zmniejszamy nieco ryzyko niepowodzenia uprawy – to jednak zawsze istnieje, taki urok eksperymentowania i pracy pod gołym niebem.
- Gdy wiemy już, jak podejść do uprawy, pora poszukać nasion. W tym wypadku zawsze stawiamy na certyfikowany materiał siewny produkowany zarówno przez uczelnie rolnicze, jak i jednostki badawcze. Taka praktyka jest niestety bardzo droga – kilogram takich nasion potrafi kosztować nawet kilkudziesięciokrotnie więcej, niż gdybyśmy zaopatrzyli się w pierwsze lepsze nasiona z rynku. Chcąc jednak bazować na najwyższej jakości surowcu, uważamy że nie ma tu miejsca na oszczędności.
- Teraz już pora na faktyczną pracę na roli. Uprawiamy glebę, siejemy nasiona, doglądamy plantacji i na bieżąco kontrolujemy jej rozwój. Jako, że w naszym gospodarstwie stosowanie środków ochrony roślin ograniczamy do niezbędnego minimum, to tutaj dajemy się popisać naturze i tylko nieznacznie ją wspieramy.
- Po długich miesiącach pielęgnacji plantacji przychodzi czas na jej zbiór – to również przeprowadzamy własnym sumptem przy wykorzystaniu naszego sprzętu. Bardzo ważne jest, by zebrać nasiona o odpowiedniej wilgotności. Daje nam to gwarancję dobrego przechowywania się nasion przez cały kolejny sezon.
- Po zbiorze następuje proces czyszczenia nasion, w wyniku którego odwiewamy nasiona chwastów, czy inne niepożądane fragmenty roślin. Tak przygotowany surowiec trafia do naszego magazynu.
- Na koniec zostaje nam już „jedynie” wisienka na torcie w postaci tłoczenia oleju. Bardzo ważne jest, by na bieżąco kontrolować parametry prasy tłoczącej, by wyciskany olej nie przekraczał temperatury 40 stopni Celsjusza. To gwarantuje najwyższą jakość oleju.
- Na dalszym etapie oleje trafiają do lodówek, gdzie przechodzą proces naturalnej sedymentacji, a więc grawitacyjnego opadania drobinek nasion na dno zbiorników. Taki zabieg pozwala nam uniknąć dodatkowego, mechanicznego filtrowania oleju, co częściowo wyjaławiałoby go z wartości odżywczych i walorów smakowych.
- Po kilku dniach oleje rozlewane są do butelek i następuje ich etykietowanie. W tym momencie oleje są gotowe do sprzedaży.

Spójrzmy teraz na powyższą listę i zwróćmy uwagę, że gdybyśmy zrezygnowali z bazowania na własnych nasionach i zechcieli kupić je na rynku, mogliśmy wykluczyć z całego procesu aż 5 pierwszych punktów.
My jednak nigdy tego nie zrobimy, bo wiemy, jak ważne jest wykorzystywanie własnych nasion przy produkcji olejów tłoczonych na zimno. To wartość, która nas wyróżnia na tle konkurencji, ale też jednocześnie wpływa na cenę końcową naszych olejów – m.in. dlatego nie jesteśmy najtańszym producentem na rynku.
Jeśli chcesz kupić oleje tłoczone na zimno z pewnego źródła, jednocześnie wspierając przy tym polskiego rolnika – postaw na Rolnik Serwuje!
